Chodzi o to, że kiedyś tam stwierdziłam, że chciałabym napisać opowiadanie bardziej zbliżone do powieści niż do fanfiction. W związku z tym postanowiłam, że dokończę wszystkie 'siatkarskie' blogi, które miałam na tamten moment zaczęte i zacznę tworzyć to, co sobie wymarzyłam.
Z pomysłem problemu nie było. Od dłuższego czasu miałam już zarys w głowie. Ale ciągle wstrzymywałam się z pisaniem, bo miałam pozaczynane blogi, które musiałam dokończyć. Nie wyobrażałam sobie, bym mogła je usunąć. Teraz też sobie tego nie wyobrażam. Ogólnie jestem człowiekiem, który kończy to, co zaczyna, by mieć chociaż jeden powód do dumy. 'Zaczęłam i skończyłam. Nie poddałam się. Wytrwałam.' Z upływem czasu mój początkowy pomysł ewoluował, ale z każdym dniem coraz bardziej się od niego oddalałam. Wena była, ale z każdym dniem coraz mniejsza. W pewnym momencie stwierdziłam nawet, że to beznadziejny pomysł i najlepiej w ogóle nie będę niczego pisać.
Nie posłuchałam siebie. Dokończyłam opowiadania. I choć nadal jestem w trakcie publikowania ostatniego z nich, to już ruszyłam z tym nowym projektem, bo nic innego mnie nie rozpraszało i mogłam się skupić na nim. Mam dziesięć gotowych rozdziałów i prolog. Ale żeby było śmiesznie, to w trakcie pisania Genu zabójcy (bo to właśnie o ten projekt się rozchodzi), zaczęłam pisać jeszcze jedno opowiadanie! Oczywiście jakie? Siatkarskie!
Najśmieszniejsze jest to, że zaczęłam je później niż GZ, a mam już więcej rozdziałów! Fakt, że są krótsze i mniej wymagające, ale piszę mi się je dużo lepiej i łatwiej. A w GZ utknęłam jakby w martwym punkcie i nie mogę ruszyć.
Teraz nie wiem, czy to tylko chwilowy kryzys, a wena wróci niedługo i nie mam się co martwić, czy może jednak wypalił mi się ten pomysł i będę się z nim tylko męczyć. Jedno jest pewne - obie historie dokończę! Choćbym się miała z nimi męczyć przez dziesięć lat, to w końcu je dokończę! (Mówiłam, że taki typ człowieka ;D)
Cały problem w tym ( to ta moja 'trudna decyzja'), że nie wiem, co publikować najpierw. Pierwotnie GZ miał mieć start za jakieś 7-8 tygodni. Rozdziały co 1-2 tygodnie, więc miałabym jeszcze co najmniej 17 tygodni czasu, by napisać więcej rozdziałów. A to bardzo dla mnie ważne, by mieć zapas, bo zaczynam drugą klasę liceum w tym roku i zaczną mi się rozszerzenia, (Biologia, angielski i geografia! Po 6-7 godzin tygodniowo! Czujecie mój ból?) a nie jestem typem kujona, który wszystko wie i nie musi się uczyć, bo wszystko z lekcji zapamięta. Chciałabym uniknąć sytuacji, w których spóźniam się z rozdziałem, bo nie miałam kiedy napisać albo nawet nad nim pomyśleć.
I niby wszystko fajnie, ale co z tym drugim opowiadaniem? Nie ukrywam, że moim zdaniem jest dobre i chciałabym się nim podzielić. Jednak dwa blogi w tym samym czasie to nie najlepszy pomysł. Wiem z doświadczenia. I sama nie wiem, czy czekać z publikacją Dekalogu, aż skończę GZ, czy może po prostu schować go do szuflady, żeby tam spędził swój żywot.
Tak, wiem - dylemat godny prezydenta USA, ale to ważne dla mnie. Pisanie jest moją pasją. Publikowanie tego, co stworzyłam, to jak uwieńczenie dzieła, bo każdy komentarz, opinia, to jak sprzedanie obrazu dla malarza - sukces. I chciałabym mieć coraz więcej takich 'sukcesów', żebym mogła się rozwijać i doskonalić w pisaniu. Kto wie? Może kiedyś napiszę coś godnego wydania? ;D
A napisałam ten wywód z dwóch powodów. Po pierwsze: dawno nic tutaj nie pisałam. Po drugie: przy pisaniu tego, wyjaśnianiu sowich motywów, szukam jednocześnie rozwiązań. Czasem dobrze spojrzeć na sprawę z takiej perspektywy. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz