26 sierpnia 2015

TOP 10

ZASADY:

·     Podziękuj za nominację. 
·      Wybierz 10 ulubionych historii i krótko je opisz. Możesz podać autora, link
·      Nominuj kolejne pięć osób.



Za nominację bardzo dziękuję Cytrynowej! Nie spodziewałam się tego, jeśli mam być szczera. Mam nadzieję, że odpowiednio się to wszystko przygotowałam. ;) Miejsce w rankingu jest bez znaczenia! Nie mogłam spośród wielu wspaniałych blogów wybrać dziesięciu, a co dopiero jednego ulubionego. To niemożliwe. Opisów też pisać nie umiem, ale mam nadzieję, że nie są takie straszne.



Elena Morgenstern to dwudziestoletnia kuzynka Thomasa. Po kilku latach spędzonych z rodzicami w Londynie, postanawia wrócić na stare śmiecie. Zamieszkuje u kuzyna, który z wielką radością zabiera ją ze sobą na zgrupowania i zawody. Poznaje Michaela Hayboecka, ale ich relacja z początku wcale nie jest najlepsza. Czas pokaże, że jednak umieją dojść do porozumienia. Ale z boku czai się już ktoś trzeci.

Blanka ma siostrę bliźniaczkę, która jest tą ‘gorszą’ siostrą. A może po prostu złą? Sara nie przejmuje się niczym i nikim. Imprezuje, bierze narkotyki, a potem wyłudza od bliskich pieniądze, by móc spłacić długi. Blanka pragnie naprawić relację z siostrą, ale to trudne i nie daje rady. Przyjeżdża do Gdańska, gdzie zatrzymuje się kuzyna – Krzysztofa Wierzbowskiego. Spędza czas z jego rodziną oraz jej przyjacielem – Mateuszem Miką, odpoczywając od problemów. Ale może problemy dopiero nadejdą?

W tym przypadku powiedzieć, że autorka jest bardzo tajemnicza, to mało. Nie wiadomo, kim są główni bohaterowie. Nie znamy ich tożsamości, ale za to bardzo dużo wiemy o ich relacji. Znają się od dziecka. Na początku się nienawidzili, robili sobie na złość, ilekroć się widzieli. A potem coś zaczęło się zmieniać. Najpierw tajemniczy P. stał się najlepszym partnerem do robienia żartów, a potem najprawdziwszym przyjacielem, na którego zawsze może liczyć. A co dalej? O tym się dopiero przekonamy.

Tytułowa Julia (przez niemiłych przezywana drwalem) przemierzała sobie spokojnie rzeszowskie ulice, kiedy zostaje przyozdobiona warstwą błota. Kierowcą, który nieopatrznie wjechał z wielką kałużę, okazuje się Rafał Buszek, przyjmujący rzeszowskiego klubu. Lituje się on nad rozgoryczoną dziewczyną i odwozi ją do mieszkania. Tak zaczyna się ich znajomość, w którą później wtrąci się Weronika, Fabian oraz inne problemy.

Urszula Poteralska wychowywała się w biedzie. Jej rodzice nie okazywali jej zbyt wiele miłości ani uwagi. Właściwie to Ula była bardziej rodzicem niż oni. Matka zmarła. Ojciec również. A Ulą zajmują się przyjaciela. Ola – kwiaciarka i Bartosz – siatkarz. Dziewczyna wyszła na prostą. Wyszła również za Gawryszewskiego,  a nawet myśli o powiększeniu rodziny. Co będzie dalej? Na razie wie to tylko autorka.

Olivia ma problemy w domu. Oboje rodzice popadli w alkoholizm. A choć Olivia próbuje ich od tego odciągnąć, nie jest to takie łatwe. Ma jednak ramię, na którym zawsze może się wypłakać. Stefan jest najważniejszą osobą w jej życiu. Zawsze ją wspiera i stara się pomóc. Z czasem ich relacja się zmienia. Zaczyna im zależeć. Olivia, przerażona swoimi uczuciami, ucieka od Stefana. Irmina, jedyna przyjaciółka, stara się jej przemówić do rozumu. Ale czy Olivia zrozumie, że od miłości ucieknie można?

Zuzanna od dłuższego czasu marzyła, by Karol jej przyjaciel, a zarazem brat najlepszej przyjaciółki, zwróciła nią uwagę. Jednak on nie zauważał młodszej koleżanki. Dotychczas. W pewnym momencie Zuza przypadkiem poznaje Wojtka Włodarczyka, a ich znajomość zaczyna się od niechęci i gniewu. I może siatkarz zawróciłby jej w głowie, ale Karolowi nagle zaczęło zależeć. Stają się parą, ale niezbyt zgodną. Ich związek opiera się na miłości fizycznej i szybko się kończy. Z hukiem. Boleśnie. Z pomocą przychodzi dziewczynie Łukasz, nowy przyjaciel z Lubina, który okazuje się również przyjacielem Wojtka…

Amelia ukończyła studia na kierunku weterynarii. Jednak w tych czasach ciężko znaleźć dobrą pracę w zawodzie. Na szczęście Ama ukończyła w między czasie kurs fitness, dzięki czemu znajduje pracę, ale już nie we Wrocławiu, a w Bełchatowie. Na mecz Skry trafiła właściwie przypadkiem, bo znajoma miała bilety i zapraszała. A znajomość z Winiarskim zaczęła się od… zdjęcia. Pięknego, ale niedocenionego przez siatkarza. Potem wszystko toczyło się własnym biegiem, a Michał i Ama stali się sobie naprawdę bliscy. Co na to Zbyszek, który nie chce się dzielić przyjaciółką? I Magda, dziewczyna Zbyszka, która jest o Amę bardzo zazdrosna?

Zwykła nastolatka, Eva, dowiaduje się, że czeka ją przemiana, po której stanie się mutantem z mocami. Ma przejść szkolenie w Agencji, ale Cameron Parker nie może do tego dopuścić. Odbija więc Evę, a przy okazji zakochuje się w niej. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie Zack Marshal, biologiczny ojciec dziewczyny, który jest odpowiedzialny za jej inność. Ale to dotyczy części pierwszej. Nowo rozpoczęta część druga, ‘Uwięzieni w przeszłości’, przedstawia nam dalsze losy bohaterów.

Blog przechodzi gruntowną przemianę. Mogłabym opowiedzieć historię porucznik Catii Morgan tak, jak ją pamiętam, ale po co, skoro niedługo będzie ona nieaktualna? Ruda rusza z WiZ od początku, więc niewiele mogę o historii powiedzieć. Zapewniam jednak, że na kolejne rozdziały warto czekać.


Zachęciłam Was do odwiedzenia blogów? Mam nadzieję, bo naprawdę warto.


Kogo ja nominuję?

1. Łasicę!
2. Lovely!
3. Devoid Patience!
4. Natalię3564!
5. Tyśkę! 


20 sierpnia 2015

Aktywy wypoczynek według mnie



Tak patrzę na to, co publikuję na tym blogu i stwierdzam, że to same smuty. Piszę wtedy, kiedy jestem na kogoś wściekła, ale nie potrafię mu tym rzucić w twarz. Cała ja. Emocje tłamszę w sobie. Dziś dla odmiany coś weselszego. ;)

Jako że większość wakacji przesiedziałam przed laptopem pisząc, czytając, komentując bądź oglądając filmy czy seriale, można powiedzieć, że zmarnowałam dwa miesiące. Na szczęście dziś naszło mnie na wycieczkę rowerową. Pojechałam sama, choć zazwyczaj na takowe wyciągam koleżanki. Teraz nawet się ich nie pytałam, bo potem one odmówią, ja zostanę na lodzie i odechciewa mi się całej wycieczki.

Ale wróćmy do tematu. Stwierdziłam, że nadal mam trochę ponad tydzień, by te wakacje nie były takie do końca do dupy.

Obrałam kierunek na Zaporę Goczałkowicką. Przede wszystkim dlatego, że znam leśne skróty, którymi się fajnie jedzie, ale też dlatego, że sama zapora to trzy kilometry prostego asfaltu. I jak tu nie skorzystać? Gdybym miała i umiała jeździć na rolkach, to chyba bym wzięła ze sobą, ale że nie umiem, to zadowoliłam się rowerem. Trzy razy przejechałam zaporę tam i z powrotem, co łącznie daje odległość osiemnastu kilometrów. W między czasie zrobiłam sobie dwie dłuższe przerwy i wygrzewałam się, siedząc na ławce i czytając książkę.

Dodam jeszcze, że w jedną stronę z mojego domu do Goczałkowic jest osiem kilometrów. Pomnóżmy to razy dwa, dodajmy jeszcze osiemnaście i wyjdzie naprawdę niezły wynik. A to wszystko w niecałe trzy godziny! ;D

Czas spędziłam zdecydowanie dobrze i chociaż po powrocie do domu miałam jeszcze troszkę do zrobienia ( a na co nie miałam siły), to jednak wyszło fajnie i muszę taki wypad niedługo powtórzyć. ;)

Mam nadzieję, że wasze wakacje były bardziej ekscytujące i spędziliście je aktywnie! Ja żałuję, że nie ruszyłam się troszkę wcześniej, może wtedy zostawiłabym w tyle nie tylko lenistwo, ale także te parę kilo za dużo, hym? 

Poniżej parę zdjęć mojego autorstwa. Znad zapory, jak i również robione po drodze do domu. ;)
















06 sierpnia 2015

Podejmowanie decyzji - trudna rzecz


Przedstawię wam moją 'trudną' decyzję do podjęcia.

Chodzi o to, że kiedyś tam stwierdziłam, że chciałabym napisać opowiadanie bardziej zbliżone do powieści niż do fanfiction. W związku z tym postanowiłam, że dokończę wszystkie 'siatkarskie' blogi, które miałam na tamten moment zaczęte i zacznę tworzyć to, co sobie wymarzyłam. 

Z pomysłem problemu nie było. Od dłuższego czasu miałam już zarys w głowie. Ale ciągle wstrzymywałam się z pisaniem, bo miałam pozaczynane blogi, które musiałam dokończyć. Nie wyobrażałam sobie, bym mogła je usunąć. Teraz też sobie tego nie wyobrażam. Ogólnie jestem człowiekiem, który kończy to, co zaczyna, by mieć chociaż jeden powód do dumy. 'Zaczęłam i skończyłam. Nie poddałam się. Wytrwałam.' Z upływem czasu mój początkowy pomysł ewoluował, ale z każdym dniem coraz bardziej się od niego oddalałam. Wena była, ale z każdym dniem coraz mniejsza. W pewnym momencie stwierdziłam nawet, że to beznadziejny pomysł i najlepiej w ogóle nie będę niczego pisać. 

Nie posłuchałam siebie. Dokończyłam opowiadania. I choć nadal jestem w trakcie publikowania ostatniego z nich, to już ruszyłam z tym nowym projektem, bo nic innego mnie nie rozpraszało i mogłam się skupić na nim. Mam dziesięć gotowych rozdziałów i prolog. Ale żeby było śmiesznie, to w trakcie pisania Genu zabójcy (bo to właśnie o ten projekt się rozchodzi), zaczęłam pisać jeszcze jedno opowiadanie! Oczywiście jakie? Siatkarskie! 

Najśmieszniejsze jest to, że zaczęłam je później niż GZ, a mam już więcej rozdziałów! Fakt, że są krótsze i mniej wymagające, ale piszę mi się je dużo lepiej i łatwiej. A w GZ utknęłam jakby w martwym punkcie i nie mogę ruszyć.

Teraz nie wiem, czy to tylko chwilowy kryzys, a wena wróci niedługo i nie mam się co martwić, czy może jednak wypalił mi się ten pomysł i będę się z nim tylko męczyć. Jedno jest pewne - obie historie dokończę! Choćbym się miała z nimi męczyć przez dziesięć lat, to w końcu je dokończę! (Mówiłam, że taki typ człowieka ;D) 

Cały problem w tym ( to ta moja 'trudna decyzja'), że nie wiem, co publikować najpierw. Pierwotnie GZ miał mieć start za jakieś 7-8 tygodni. Rozdziały co 1-2 tygodnie, więc miałabym jeszcze co najmniej 17 tygodni czasu, by napisać więcej rozdziałów. A to bardzo dla mnie ważne, by mieć zapas, bo zaczynam drugą klasę liceum w tym roku i zaczną mi się rozszerzenia, (Biologia, angielski i geografia! Po 6-7 godzin tygodniowo! Czujecie mój ból?) a nie jestem typem kujona, który wszystko wie i nie musi się uczyć, bo wszystko z lekcji zapamięta. Chciałabym uniknąć sytuacji, w których spóźniam się z rozdziałem, bo nie miałam kiedy napisać albo nawet nad nim pomyśleć. 

I niby wszystko fajnie, ale co z tym drugim opowiadaniem? Nie ukrywam, że moim zdaniem jest dobre i chciałabym się nim podzielić. Jednak dwa blogi w tym samym czasie to nie najlepszy pomysł. Wiem z doświadczenia. I sama nie wiem, czy czekać z publikacją Dekalogu, aż skończę GZ, czy może po prostu schować go do szuflady, żeby tam spędził swój żywot. 

Tak, wiem - dylemat godny prezydenta USA, ale to ważne dla mnie. Pisanie jest moją pasją. Publikowanie tego, co stworzyłam, to jak uwieńczenie dzieła, bo każdy komentarz, opinia, to jak sprzedanie obrazu dla malarza - sukces. I chciałabym mieć coraz więcej takich 'sukcesów', żebym mogła się rozwijać i doskonalić w pisaniu. Kto wie? Może kiedyś napiszę coś godnego wydania? ;D

A napisałam ten wywód z dwóch powodów. Po pierwsze: dawno nic tutaj nie pisałam. Po drugie: przy pisaniu tego, wyjaśnianiu sowich motywów, szukam jednocześnie rozwiązań. Czasem dobrze spojrzeć na sprawę z takiej perspektywy. ;)