Tytuł posta odnosi się do mojej opinii o meczu Polaków na Euro2016, który przyniósł im awans do ćwierćfinałów. Będzie obiektywna czy nie? Ciężko stwierdzić. Kibicem piłki kopanej nie jestem. Można mnie nazwać 'sezonówką', bo oglądam tylko mecze naszej reprezentacji. Ale jak już oglądam, to kibicuję im z całego serca tak, jak dziś.
Musicie mi wybaczyć, że taki żółtodziób jak ja, bierze się do komentowania. Bo może i jestem laikiem, jeśli chodzi o nożną, ale przede wszystkim jestem kibicem. A kibicem rządzą emocje!
I tych w tym meczu nie brakowało od pierwszej minuty! Już wtedy mogliśmy sobie zapewnić bramkowy komfort. Z perspektywy czasu trochę żałuję, że wtedy piłka nie wpadła do bramki. Tak długie spotkanie na pewno nadszarpnie siłami naszych piłkarzy. A rozbudzony apetyt kibiców nie zostanie prędko zaspokojony. Tylko czekać na komentarze typu 'Widzimy ich w finale.' 'Czekamy na historyczne pierwsze miejsce.' Ale czy to ludzi wina, że apetyt rośnie w miarę jedzenia?
Te niewykorzystane okazje mnie martwią. Zbyt dużo ich. Tak samo martwi mnie, że po tym naszym jednym golu, zamiast przeć do przodu jeszcze bardziej, trochę odpuszczamy. Może nieświadomie. Ale przewaga jednobramkowa nie daje komfortu. Bardzo szybko może ona zniknąć, co pokazali Szwajcarzy w dzisiejszym meczu. I po co nam to było?
Ale roztrząsanie tego pozostawiam sztabowi i trenerowi - niech oni się o to martwią, bo mają realne możliwości, by w jakikolwiek sposób to zmienić. Mi, kibicowi, pozostaje się jedynie cieszyć.
Polacy po raz kolejny pokazali, że walczą do upadłego. Ile to już razy siatkarze czy ręczni wygrywali swoje mecze, choć szans na to prawieże nie było? Teraz dołączmy do tego grona również piłkarzy - grajcie do końca zawsze i wszędzie. Serducho zostawili na boisku, zdrowie również, ale nagrodą jest ćwierćfinal! To chyba dobra wymiana.
Weszliśmy do tej ścisłej czołówki. Polska - jedna drużyna z ośmiu najlepszych. To teraz powiedzcie mi, czy to zwykły fart?
Nie wydaje mi się. Pomimo wad, bo mamy je i nie ma sensu zaprzeczać, idziemy jak burza. A to dzięki naszym herosom. Szczególnie wszyscy wyróżniają Łukasza Fabiańskiego. I mają rację! Świetny, wspaniały, niesamowity mecz naszego bramkarza! Pomyślmy teraz, ile piłek wpadłoby do naszej bramki, gdyby nie jego interwencje? Zbyt dużo. Heros, prawda? A Kuba Błaszczykowski? Wiecznie w cieniu Lewandowskiego i Milika, po których to się spodziewamy gola, a tu proszę! Nasz najlepszy strzelec na tej imprezie! Ale nie tylko o trafienia tu chodzi, prawda? Wkładał serce w każdą akcję. Znowu heros.
I tych herosów, trochę bardziej 'niewidzialnych' mamy w drużynie jeszcze wielu. Bo to drużyna herosów, a nie herosi z drużyny. Trzymajmy kciuki za wszystkich, nie liczmy tylko na jednego. Bo praca zespołowa jest kluczem do półfinałów.
I może jeszcze celniejsze oko.
Do boju, Polacy! Do historii już przeszliście. Teraz walczcie o jej jak najlepsze zakończenie!