Tegoroczna edycja Memoriału odbyła się w Krakowie. Nasi panowie rozegrali trzy spotkania w nowej, krakowskiej hali, którą bardzo sobie chwalili. W tym roku zmierzyli się z reprezentacjami: Bułgarii, Chin i Rosji.
Na pierwszy ogień poszła Bułgaria. Przegraliśmy ten mecz, choć jak to powiedział nasz kapitan Michał Winiarski - bardziej my przegraliśmy, niż oni wygrali. Popełniliśmy w tym meczu zbyt wiele błędów, pozwalając Bułgarom wygrać to spotkanie 2:3. Ten wynik nie cieszy. Miałam takie wrażenie, że tylko kilka mniej błędów i to my bylibyśmy zwycięzcami. Jednak cieszę się, że nasi siatkarze umieli się pozbierać, po urazie Mariusza Wlazłego. Na szczęście skończyło się na lekkim skręceniu kostki i kilku dniach przerwy, ale chyba cała Polska wstrzymała wtedy oddech. Widmo MŚ bez pierwszego atakującego w składzie krążyło nad nami i nad siatkarzami. W tamtym momencie myślałam, że to już koniec meczu dla nas. Że chłopaki nie dadzą rady zawalczyć o wynik w tym meczu. Ale się pomyliłam.Winiar, jak przystało na kapitana, pociągnął naszą drużynę w dobrą stronę. Sam został najlepiej punktującym zawodnikiem meczu. I pomimo że przegraliśmy, to pokazaliśmy chęć walki. I to się liczy.
POLSKA - BUŁGARIA
2:3
Drugi mecz naszej reprezentacji poszedł gładko. Chińczycy grają ciekawą siatkówkę, jednak mieliśmy nad nimi widoczną przewagę. Może niektórym mecz wydawał się nudny, ale ja oglądałam z zapartym tchem. W głównej mierze dlatego, że pojawił się na boisku Krzysztof Ignaczak. Nie do końca rozumiem trenera Antigę, który niezbyt często daje Igle poczuć magię grania. Dla mnie Ignaczak jest najlepszym libero i nie jest to subiektywna opinia. On wnosi na boisko energię i siłę, z którą trzeba się liczyć. Ilość jego obron jest zdecydowanie większa, niż Zatorskiego, a wskaźniki statystyk mówią same za siebie. Wygraliśmy ze słabszym od nas zespołem, jednak to odrobinę podbudowało naszych siatkarzy.
POLSKA - CHINY
3:0
Trzeci i ostatni mecz to była istna męczarnia. Nie tylko dla zawodników, którzy grali około 3 godzin, ale również dla kibiców, którzy przeżywali emocjonalny horror! Nasi stanęli naprzeciw mistrza olimpijskiego, a grali jak równy z równym. Nie poddawali się. Grali twardą ręką i nie odpuszczali. A to się opłaciło! Najbardziej jednak cieszą mnie 4 asy Piotrka Nowakowskiego! Wprost nie mogłam uwierzyć, gdy na to patrzyłam! Cały zespół dawał z siebie wszystko i to zaprocentowało tym, że po raz pierwszy od 2011 roku, po latach, odnieśliśmy zwycięstwo, pokonując potężną Rosję! I mimo, że nie powinniśmy przywiązywać do tego zbyt wielkiej wagi, bo to tylko turniej towarzyski, a nie finał MŚ, to ja i tak jestem dumna z naszych siatkarzy i cieszę się z tego sukcesu!
POLSKA - ROSJA
3:2
W turnieju zajęliśmy drugie miejsce, tuż za Rosją. Trzeci na podium stanęli Bułgarzy, a Chińczycy zajęli ostatnie, czwarte, miejsce. Co tu dużo mówić? To drugie miejsce cieszy bardziej niż zeszłoroczne zwycięstwo, bo ograliśmy Rosję! A to już wielki sukces!
Tylko dwie nagrody indywidualne trafiły do rąk Polaków.
Piotr Nowakowski - NAJLEPSZY ZAGRYWAJĄCY (kto by się spodziewał? ^^)
Krzysztof Ignaczak - NAJLEPSZY LIBERO (nic nie trzeba mówić.)
Reszta prezentuje się tak:
Najlepszy atakujący: Tsvetan Sokolov (BUŁGARIA)
Najlepszy blokujący: Nikolay Apalikov (ROSJA)
Najlepszy przyjmujący: Alexej Spiridonov (ROSJA)
MVP turnieju: Dimitriy Muserskiy (ROSJA)
Najlepszy blokujący: Nikolay Apalikov (ROSJA)
Najlepszy przyjmujący: Alexej Spiridonov (ROSJA)
MVP turnieju: Dimitriy Muserskiy (ROSJA)
To tyle jeśli chodzi o Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Teraz przejdę do drugiej sprawy.
Jak wszyscy bardzo dobrze wiedzą, Bartosz Kurek nie dostał się do 14, która będzie reprezentować nasz kraj na nadchodzących Mistrzostwach Świata. Dla większości z nas było to ogromne zaskoczenie. Wiem, że pewnie macie już tego po dziurki w nosie, ale ja chciałabym przedstawić Wam swoje stanowisko.
Bartek to światowy zawodnik. Zdobył już wiele nagród i tytułów. (Nie będę ich wymieniać.) I wydawałoby się, że taki gracz to podstawa naszej reprezentacji, że będzie dalej liderem. A to się zmieniło. Antiga nie powołał Bartka przez słabą formę. Ale to nie jedyne wyjaśnienie. Formę zawsze można wypracować przez indywidualne ćwiczenia i inne takie. A co zrobić w sytuacji, gdy problem jest nie tyle fizyczny, co psychiczny?
Bartek większą część LŚ 2014 spędził w kwadracie, wchodząc na boisko, zaledwie kilka razy. Nie był tak skuteczny jak Buszek i Mika, którzy prezentowali znakomitą formę. Nie był również przyzwyczajony do ciągłego stania 'z boku boiska'. Czy możliwe jest, że miał za złe trenerowi trzymanie go na ławce? Możliwe. Ale nie sądzę, że nie był to problem, którego nie dało się rozwiązać. Antiga podobno zadbał o 'rozmowy' z Bartkiem, które miały na celu złagodzenie jego złości. Ale to podobno nic nie dało. Bartek nadal nie mógł się z tym pogodzić, forma nadal nie wzrastała i w końcu miarka się przebrała. Kurek opuścił zgrupowanie w niedzielę, 17 sierpnia.
I posypały się gromy.
Jedni hejtują Antigę, drudzy rzucili się na Kurka. Ale gdzie jest prawda?
Uważam, że cała sytuacja jest mocno napompowana. Nie dowiemy się zapewne wszystkiego, zresztą sprawy z szatni powinny w niej pozostać. Szkoda mi Bartka, bo na pewno odczuł to jako policzek. Ale czy można powiedzieć, że sam jest sobie winny? Moim zdaniem to zbyt brutalne słowa. Wina leży po obu stronach. Zawodnika, bo nie poradził sobie ze swoimi osobistymi odczuciami i trenera, który nie poradził sobie z powagą sytuacji. Sprawa nie musiała się tak zakończyć. Może dało się to przeprowadzić na spokojnie?
Co się stało, to się nie odstanie. I tego się trzymajmy. Nie oskarżajmy, nie snujmy teorii. Zostawmy sprawę swojemu biegowi. Może gdy emocje opadną, spojrzymy na to wszystko z dystansem i dojdziemy do jednego konkretnego wniosku? Oby, bo czasami już nie mogę słuchać tych wszystkich oskarżeń.
A wy co myślicie?